fot. Piotr Muschalik
Z Antonim Cyganem, artystą malarzem, profesorem sztuk plastycznych, rektorem Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, rozmawia Janusz Janowski.
Janusz Janowski: We współczesnym świecie sztuki przytłaczająca większość artystów jest przekonana, że najważniejszym ich wkładem w obszarze kultury jest sztuka budząca zdumienie i szokująca widza, a dodatkowo najbardziej jak to możliwe oryginalna. Twoja postawa artystyczna jest odmienna, ugruntowana w określonej tradycji wyrazowo-artystycznej i z tego też względu na pewno nietypowa dla współczesnego środowiska artystycznego. Dlaczego przyjąłeś taką właśnie postawę i w ten sposób formułujesz język swojej sztuki?
Antoni Cygan: To jest pytanie, które sięga do korzeni, do wczesnych, podstawowych decyzji, które kiedyś podjąłem. Wszystko zaczęło się od tego, że pewien rodzaj obrazowania zawsze był mi bliski, był naturalny i wydawał mi się wręcz oczywisty. Wykorzystywałem go od zawsze w swoich rysunkowych próbach, już także w okresie studiów. Oczywiście, moje poszukiwania odbywały się w bardzo różnych kierunkach, jednak ujęcie człowieka w jego dwóch wymiarach, duchowym i cielesnym, stało się dla mnie punktem oparcia każdego kolejnego wyzwania malarskiego.
Uznałem przy tym, że jeżeli dostałem szansę, aby być malarzem, to nie mogę siebie oszukiwać i przyjemność malowania musi pozostać warunkiem podstawowym w trwania bycia twórcą. Nie malujemy tylko dla siebie. Zawsze potrzebny jest odbiorca, aby mógł spróbować nas zrozumieć. Jednak byłbym nieuczciwy, gdybym powiedział, że ta chęć „zaistnienia” i zewnętrznego zrozumienia była i jest dla mnie kluczową. Obraz, który maluję, niezależnie od tego, czy powstaje na zamówienie, czy rodzi się z potrzeby mojej własnej dla siebie opowieści, stanowi dla mnie przede wszystkim osobiste przeżywanie budowania i również swoistą zabawę. Tak było zawsze i jest do dziś. Nie wiem, co będzie za rok czy za dwa lata. Tak czy inaczej, na tę chwilę ten sposób obrazowania, ten sposób funkcjonowania w malarstwie jest mi ciągle i nieustannie bliski, sprawia mi wiele radości i dlatego jestem, kim jestem. Zamykam się w pracowni w moim własnym świecie. Słucham muzyki, która towarzyszy mi wciąż, budując tło dla pracy. Nie zawsze wiem, czego słucham – te dźwięki pozwalają mi nie być samemu. Zamykam się, ponieważ ciągle czuję się w tym świecie wspaniale, i jestem tam dlatego, że muszę malować.
Całość wywiadu dostępna w numerze 9 ArsForum do kupienia w sieci Empik oraz biurze ZG ZPAP.
Czasopismo dofinansowano z funduszy MKiDN
ÂÂ
« poprzednia | następna » |
---|